niedziela, 6 czerwca 2010

Karolina.ja czyta "Noelkę"



W kalendarzach adwentowych są ohydne podróbki czekoladek. Wiem, bo w tym roku moje rodzeństwo traktowało jedzenie ich jak karę. Nie wiedząc o tym bardzo się zdziwiłam, kiedy poczęstowali mnie taką smakowitością. Później byłam mądrzejsza i omijałam wątpliwe przysmaki z daleka.

Sobie zafundowałam niepodrabiany i bardzo smakowity kalendarz - zdjęłam z półki "Noelkę" Małgorzaty Musierowicz. 48 rozdziałów można idealnie podzielić na 24 grudniowe dni poprzedzające Boże Narodzenie. Chociaż może być trudno poprzestać na tak małych dawkach i książka może zostać przeczytana na długo przed Wigilią - ostrzegam. Na szczęście przedawkowanie "Noelki" nie ma żadnych skutków ubocznych, może poza żalem, że to już koniec. Jak to dobrze, że książki, w przeciwieństwie do czekoladek, są wielorazowego użytku. (...)

Dokończenie recenzji na moim blogu, tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz