wtorek, 16 listopada 2010

"Pulpecja"

"Pulpecja" jest dla tych wszystkich miłośniczek (ok, miłośników też) Jeżycjady, które nie są smukłej i strzelistej budowy. Jest też dla tych, którym coś się w życiu nie udało, coś zawaliły. A także dla tych, które uwielbiają szczęśliwe zakończenia.
Bo Pulpecja jest pulchniutką blondynką z dołeczkami w policzkach, uroczym dziewczęciem, które oblewa maturę - całkowicie ze swojej winy. Bo się zakochuje. Z wzajemnością. Toteż wszystko kończy się szczęśliwym happy endem.
Jak każda książka Musierowicz, tak i ta jest przepojona miłością. Kochają się Mila i Ignacy Borejkowie, kochają się Ida i Marek, Gabrysia kocha wszystkich, a w Pulpecji kochają się wszyscy (wrażliwi na obfite wdzięki niewieście) chłopcy. Tomek kocha się w Elce, Roma w Baltonie, Maciek w Kresce i vice versa - można by tak jeszcze długo wymieniać.
Dlatego muszę sobie zrobić przerwę przed następną jeżycjadową książką, żeby mnie nie zemdliło od tego nadmiaru słodyczy i latających wszędzie tłuściutkich amorków.

1 komentarz: