piątek, 8 października 2010

"Brulion Bebe B."

Pokonując moją wrodzoną niechęć do ebooków, sięgnęlam sobie po "Brulion Bebe B.", wchodząc gładko i bez problemu w poznański świat, gdzie Borejkowie tym razem są na dalszym planie, Aniela, czyli Kłamczucha, na bliższym, bracia Lisieccy wyrośli na czarne charaktery, a główną rolę gra Beata, zwana Bebe. Córka aktorki, osoby wyjątkowo roztrzepanej i oderwanej od rzeczywistości, niejako kontrastowo do matki, postanowiła stać się osobą wyjątkowo opanowaną, spokojną i nieodgadnioną. Udaje jej się to znakomicie, do czasu, gdy się zakocha w Damazym, czyli Dambo, bo takiego uczucia jak miłość nie da się ot tak upakować w sobie, stłamsić i ścisnąć. Urzekła mnie fantastyczna, barwna, soczysta postać Bernarda Żeromskiego:

Nazwisko? - spytał rozkazująco.
- Żeromski - padła odpowiedź.
Pierogowi zmiękły kolana.
- Co - co - co?!...
Tłum uczniów ryknął śmiechem.
- Żeromski, jak Boga najszczerzej kocham - zapewnił go Bernard z błękitną uczciwością w oczach. - Ale to nie ja napisałem te wszystkie bestsellery.

Jest ciepło, jest rodzinnie, są porywy uczuć, są doznawane krzywdy i tych krzywd zadośćuczynienie, są wakacje i szkoła też jest, cały Poznań jest. I są limeryki. Jest wszystko.
I wspomnienia są, po przeczytaniu tego fragmentu:

Byli oni ubrani w ozdobne podkoszulki, marmurkowe dżinsowe spodnie oraz takież kamizelki. Dżinsy te, zwane dekatyzami, wyglądały tak, jakby je kto pogniótł i z uporem moczył w roztworze chloru, co też podobno jest powszechnie stosowaną techniką w samorodnych inicjatywach sektora prywatnego; nawiasem mówiąc, błyskawiczne rozpowszechnienie się mody na to rękodzieło jest jednym z najbardziej zdumiewających i przygnębiających zjawisk lat osiemdziesiątych w PRL.

Wspomnienia dotyczą chłopaka, miał dekatyzowane spodnie, blond włosy, mieszkał kilkanaście kilometrów ode mnie i raz się z nim umówiłam. Chyba mu się spodobałam, bo pisał potem do mnie piękne listy. I nie wiem, czemu przygnębiające zjawisko, mnie tam się pozytywnie kojarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz